A jak będę dorosły… – zawody w literaturze

Kim będę? – T. Kubiak

Kiedy Zosia będzie duża

już nie będzie leczyć lalek,

a prawdziwa pani doktor

dobrze zajmie się szpitalem.

– A kim będzie Kasia? –

Wiemy! – woła Bolek, woła Lolek

-Dzisiaj uczy kotka Mruczka,

Duża – będzie uczyć w szkole.

A Irenka szmatkę bierze.

Tu przyszyje, a tam utnie.

Gdy urośnie… – Już zgadliśmy!

Będzie szyła piękne suknie.

Zaś Martusia, ta malutka,

bierze kredki – mądra głowa,

Dom rysuje. – Też już wiemy!

Będzie domy projektować .

Waży kaszę, waży groch,

Waży gruszki, waży jabłka.

Gdy dorośnie, w wielkim sklepie

Będzie ważyć Małgorzatka.

Aha, jeszcze jest Agatka!                                                              

Buzia – słonko, dwa warkocze.

– Gdy dorośniesz, o tym wszystkim napisz książkę!

– Bardzo proszę!

Bajeczka piekarska – Agnieszka Galica

          Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, aż na Śląsku w mieście Piekary, żył sobie piekarz pan Mączka. Codziennie wstawał o świcie i piekł chleb: biały podłużny i czarny podłużny, biały i czarny, z mąki białej i razowej. Musiał się spieszyć i uwijać, bo już od rana pod piekarnią stali ludzie i czekali na świeży i pachnący chleb. I gdy tylko piekarz Mączka sprzedał wszystkie białe chleby i razowe chleby, musiał się znowu zabierać do pracy i piec chleb biały i razowy na kolację dla swojej rodziny.

          Pewnego dnia przyszły do piekarni dzieci pana Mączki – miał ich aż sześcioro – i zaczęły marudzić:

– Tato, już nam się znudził ten chleb.

– Jak może znudzić się chleb – zdziwił się piekarz – taki pyszny, pachnący i chrupiący?

– Ale zawsze jest taki sam – marudziły dzieci.

– A co będziecie jeść na kolację? – spytał piekarz Mączka.

– Upiecz nam jakiś inny chleb – prosiły dzieci.

Pan Mączka przyjrzał się swoim dzieciom, które bardzo kochał, pomyślał chwilkę i powiedział:

– Dobrze, dla każdego z was upiekę coś innego – i zabrał się do roboty.

A dzieci przyglądały się uważnie, co robi ich tata.

– Dla Bartka zrobię chlebek okrągły jak jego buzia – mruczał pan Mączka. – A dla Zosi upiekę chałkę zaplecioną tak jak jej warkoczyk.

Po chwili chałka była gotowa, a pan Mączka zaczął z ciasta robić wałeczki, a z wałeczków – kółka.

– To będą obwarzanki dla Martysi strojnisi. Może je sobie zawiesić na szyi jak korale. Martysia była bardzo zadowolona z rumianych obwarzanków na sznurku.

– A ja? A dla mnie? – dopytywał się Antoś.

– Dla ciebie zrobię bułkę paluszek, bo jesteś chudy jak paluszek i mały jak paluszek – powiedział pan Mączka. – Ale gdy zjesz dużo takich paluszków, to na pewno urośniesz.

– A teraz zrobię coś dla Zuzi. Popatrzcie, jak się pięknie do mnie uśmiecha z wózeczka. I pan Mączka zrobił dla Zuzi słodki rogalik, podobny do uśmiechniętej buzi, a Zuzia zaraz się zabrała do chrupania rogalika.

– Tato – pisnął piegowaty Maciuś – a o mnie zapomniałeś? – Czy spotkałeś kiedyś tatę, który zapomniałby o swoim synku? – uśmiechnął się pan Mączka i raz-dwa ulepił okrągłą bułeczkę posypaną makiem.

– Tato, ta bułka jest piegowata tak jak ja – uśmiechnął się Maciuś.

Ale piekarz Mączka już tego nie słyszał, bo zmęczony usnął przy piecu.

A ja będę… – W. Widłak

          Wiedziałem oczywiście, że dorośli pracują, ale nie miałem pojęcia, że robią tyle ciekawych rzeczy. Zaczęło się od tego, że dziś do przedszkola przyszedł tata Antosia. Przyszedł wcale nie po to, żeby odprowadzić Antosia, ani nie po to, żeby go odebrać, tylko po to, żeby opowiedzieć o swojej pracy. Miał na sobie bardzo ładne ubranie i czapkę. Okazało się, że jest… Nigdy w życiu nie uda się wam zgadnąć ? Pilotem!. Lata wielkim samolotem i przewozi ludzi do dalekich krajów. Lata o wiele wyżej i dalej niż ja wtedy, gdy leciałem na latawcu!. Tata Antosia pokazywał zdjęcia. Na jednych stał przed samolotem, na innych siedział w środku przed mnóstwem kolorowych światełek i zegarów, a na kolejnych fotografiach był w tych różnych dalekich miejscach, do których udało mu się dolecieć. Potem wszyscy koniecznie chcieli sobie zrobić zdjęcie z tatą Antosia, a niektórym udało się nawet przymierzyć jego czapkę. Mnie też, bo Antoś mi ją włożył, ale niestety była trochę za duża. Kiedy tata Antosia już poszedł, zacząłem się zastanawiać, czy mógłbym kiedyś zostać pilotem. Latać wyżej niż ptaki i przewozić ludzi do dalekich krajów…Zapytałem o to Sebka i Jagódkę.- No, nie wiem- odpowiedział Sebek- dorośli pasażerowie mogliby się dziwić, gdyby cię zobaczyli w kabinie pilota. I chyba nie ma takich małych mundurów, które by na ciebie pasowały…

Zmartwiłem się trochę i choć starałem się niczego po sobie nie pokazywać, Jagódka od razu zauważyła…

-Nie martw się, Nijaczku- powiedziała- przecież nie musisz zostać pilotem, żeby latać samolotami. A po za tym jest jeszcze wiele ciekawych zawodów. Ja na przykład chciałabym zostać pielęgniarką, jak mama, i pomagać chorym dzieciom.

-A ja chciałbym się nauczyć naprawiać samochody- powiedział Sebek- jak nasz wujek. Wujek mówi, że na razie umiem nieźle wszystko rozkręcić, wiec teraz muszę się tylko nauczyć, jak to wszystko poskręcać…

– Jeszcze niedawno mówiłeś, ze chcesz pracować w banku, jak tata!- zdziwiła się Jagódka.

-Rzeczywiście – przypomniał sobie Sebek- hmm…gdybym już poskręcał te samochody, może mógłbym potem popracować w banku?

A ja zacząłem się zastanawiać, kim mógłbym zostać – pilotem, mechanikiem samochodowym, a może pielęgniarką? Policjantem, nauczycielem albo kaskaderem?

Zaraz, zaraz, a może wy mi coś podpowiecie? Czy wiecie już, kim chcielibyście zostać?

Przygotowała: Zofia Kajdewicz

Print Friendly, PDF & Email
Powiązane publikacje