Bajka pt.
„Wilczek – mistrz biegania”
Autor: Ewa Chylińska
Nauczycielka Miejskiego Przedszkola nr 14 w
Płocku
Bajka wzięła udział w Ogólnopolskim Konkursie
Literackim „Bajka na dziecięce smutki” dla dzieci w wieku przedszkolnym i
wczesnoszkolnym i ich nauczycieli
Zwierzątka chętnie przychodziły do leśnego
przedszkola. Tutaj pod okiem mądrej pani Sowy, uczyły się nowych wierszyków i
piosenek, liczyły szyszki i żołędzie, i chodziły na wycieczki leśnymi
ścieżkami. Każdy dzień w przedszkolu pełen był przygód i radości.
Pewnego dnia zwierzątka bawiły się na leśnej
plance. Rude wiewióreczki skakały na skakankach, liski z jeżykami w piaskownicy
nabierały piasku do wiaderek, żeby zbudować zamek, a trzy zajączki grały w
piłkę nożną. Wszyscy bawili się wesoło w wiosennych promykach słonka, gdy cały
las obudził się już z długiego zimowego snu.
– Goool! – zawołał nagle zajączek Kicuś, któremu
udało się strzelić bramkę.
Wszystkie zwierzątka podskakiwały i głośno
klaskały w łapki.
– Brawo! Brawo Kicuś! – wołały patrząc na
zajączka, który dziękował im kłaniając się nisko.
A z boku, zza grubego pnia starego dębu wyglądał
mały wilczek. On nie podskakiwał i nie klaskał w łapki. Stał smutny i
przyglądał się wesołym zabawom kolegów.
Podszedł w końcu do wiewiórek i cichutko zapytał:
– Czy mogę poskakać z wami na skakance?
– Nie, nie możesz. Przecież nie masz swojej
skakanki – odpowiedziała jedna z nich i dalej skakała, to na jednej, to na
drugiej łapce.
Wilczek opuścił łepek i wolnym krokiem podszedł
do piaskownicy.
– Czy mogę budować z wami zamek? – zapytał.
– Nie, nie możesz. Przecież nie masz swojej
łopatki – odpowiedział jeżyk.
– I nie masz swojego wiaderka – szybko dodał
lisek – więc jak chcesz budować zamek?
Wilczek posmutniał jeszcze bardziej. Odwrócił
się i wolnym krokiem podszedł do polanki, gdzie zajączki biegały za piłką.
– Koledzy – powiedział najpierw nieśmiało, a gdy
żaden z zajączków nie zwrócił na niego uwagi, krzyknął trochę głośniej:
– Koledzy, czy mogę pograć z wami w piłkę?
Ale nikt nie zareagował na to wołanie. Wilczek
przyglądał się tylko, jak czerwona piłka szybko przemieszcza się po polance i
kopnięta przez któregoś z zajączków, zmierza w kierunku bramki.
Przez wiele dni zwierzątka chodziły do leśnego
przedszkola, aż pewnego letniego ranka pani Sowa otworzyła drzwi sali i
wprowadziła nowego kolegę. Wszyscy byli bardzo ciekawi, skąd wziął się nowo
przybyły niedźwiadek. Okazało się, że właśnie przeprowadził się ze swoją
rodziną do tego lasu i tu zaczął chodzić do przedszkola. Bazyl, bo tak miał na
imię, był bardzo wesołym misiem i zawsze miał uśmiechniętą minkę. Lubił
opowiadać o ciekawych przygodach, które przeżył w lesie, gdzie poprzednio
mieszkał, dlatego zwierzątka chętnie z nim rozmawiały i chciały się z nim
bawić.
Pewnego dnia w leśnym przedszkolu zorganizowano
zawody sportowe. Wszystkie zwierzątka długo trenowały, żeby osiągnąć jak
najlepsze wyniki. Wilczek był świetnym biegaczem, więc startował w wyścigach.
Ścigał się kilka razy, z różnymi przeciwnikami i ze wszystkimi wygrał. W
nagrodę za swoje zwycięstwa zdobył złoty medal, którym pani Sowa udekorowała go
na podium. Wszyscy wiedzieli, że w całym lesie nie było lepszego biegacza od
niego.
Następnego dnia po zawodach miś Bazyl podszedł do
wilczka i gratulując mu zwycięstwa, rozmawiał z nim o bieganiu i wyścigach.
Podziwiał kolegę i jego umiejętności. To była dla wilczka bardzo miła chwila,
dlatego uśmiechnął się do misia, gdy nagle usłyszał:
– Nauczysz mnie tak szybko biegać? – zapytał Bazyl.
– Słucham? – odparł zdziwiony wilczek, bo
myślał, że się przesłyszał.
– Chciałbym biegać tak szybko jak ty, więc
pytam, czy mnie nauczysz – powtórzył miś uśmiechając się do wilczka.
– Taaak. Oczywiście. Jeśli tylko chcesz… –
odpowiedział zaskoczony wilczek.
Od tamtej pory obydwaj koledzy spotykali się na
leśnej polance, żeby trenować bieganie. Wilczek robił misiowi rozgrzewki,
wyznaczał trasy biegu i podpowiadał mu, jak prawidłowo oddychać. Bazyl robił
postępy i biegał coraz szybciej i szybciej…
Pewnego dnia w przedszkolu, gdy był czas zabaw
na leśnej polance, wszystkie zwierzątka podeszły do wilczka.
– Co się stało? – zapytał zaskoczony.
– Bo my… My… – niepewnie zaczęły wiewiórki.
– My też byśmy chcieli trenować bieganie –
powiedział lisek.
– Tak, chcielibyśmy – dodał jeżyk.
– Zgódź się wilczku, zgódź się – prosiły
wszystkie trzy zajączki.
Wilczek stał zdziwiony patrząc na swoich
kolegów. Przypominał sobie te przykre chwile, gdy czuł się samotny, bo nikt nie
chciał się z nim bawić. A teraz…
– Oczywiście. Jeśli tylko chcecie – powiedział
uradowany. I pomyślał, że to przecież wspaniale mieć tylu kolegów do wspólnych,
wesołych zabaw.
Przygotowała: Lucyna Stawarz