Opowiadanie A. Sójki „Niespodzianka biedronki”

Na jednym skraju łąki stał ul. Mieszkały w nim pszczoły. Na drugim skraju łąki było mrowisko. Mieszkały w nim mrówki. A na łące pod kwiatkiem żyła biedronka. Pszczoły przez cały dzień zbierały nektar z kwiatków, mrówki pracowicie budowały swoje mrowiska, a biedronka wygrzewała się w promieniach słońca.

– Dlaczego nic nie robisz, biedronko? Powinnaś zbierać nektar – nektar  – mówiły  pszczoły.

– Przestań leniuchować. Buduj z nami mrowisko. Nie można cały dzień drzemać pod kwiatkiem – pouczały mrówki. Biedronka zaś siedziała pod listkiem i myślała …. Myślała tak długo, aż wymyśliła niespodziankę dla pszczół i mrówek. Poleciała najpierw do motyla.

– Motylu, motylu, pomożesz mi? – zapytała. Motyl obiecał pomóc. Następnie udała się do pasikonika – Pasikoniku, pomożesz mi? – zapytała. Pasikonik obiecał pomóc. Biedronka poprosiła także o pomoc świetliki i ślimaka, a potem wszyscy zabrali się do pracy. W czasie gdy pszczoły zbierały nektar, a mrówki budowały, mrowisko, oni rozwieszali girlandy pod listami łopianu i dekorowali polankę kwiatami. Kiedy już wszystko było gotowe, biedronka poleciała zaprosić pszczoły i mrówki … na wieli  bal! Wieczorem mieszkańcy łąki wesoło się bawili. Pasikonik przygrywał im do tańca, świetliki rozświetlały mrok, a ślimak – powoli, jak to ślimak – przygotowywał napoje.

– Niech żyje biedronka! – zawołały na koniec pszczoły i mrówki i odtąd nie namawiały jej już do zbierania nektaru albo budowania mrowiska.

Opowiadanie C. Lewandowska „Przygoda małej pszczółki”

        Był piękny wiosenny dzień. Rodzina pszczela wraz z małą pszczółką wybrała się na łąkę, by zebrać z kolorowych kwiatów nektar i pyłek. Pamiętaj Maju, nie oddalaj się bo możesz zabłądzić i nie trafisz sama do naszego ula. Mamy bardzo dużo pracy, musimy zebrać nektar z kwiatów.
        Maja fruwała z kwiatka na kwiatek i zlizywała języczkiem nektar i pyłek z kwiatów. Nawet nie spostrzegła się, że oddaliła się daleko od swojej rodziny. I …. rozpłakała się. Co ja teraz zrobię? Jak trafię do swojego domku – ula? Nie pamiętam drogi. Aż tu, co to za duża pszczoła? Dzień dobry mała dziewczynko, co ty sama tu robisz? Jestem bąk Felek, dlaczego płaczesz? Ja jestem pszczółka Maja, przyfrunęłam na tę łączkę, by zbierać nektar ze swoją rodziną i się zgubiłam. I Maja się znowu rozpłakała. Nie płacz Maju, otrzyj z oczu łzy, ja ci pomogę i szybko znajdziemy twoją rodzinę.
Wiem gdzie znajdują się najbliższe ule, pofruniemy Maju razem.
I bąk Felek razem z mała pszczółką przyfrunęli do ula. Dziewczynka podziękowała bąkowi i postanowiła więcej nie oddalać się od swojej rodziny pomimo pracy podczas zbierania pyłku i nektaru z kwiatów.

Opowiadanie W. Bieriestow „Nikt mnie więcej nie zobaczy”

Gąsienica uważała się za bardzo piękną nie ominęła ani jednej kropli rosy, żeby się w niej nie przejrzeć.

– Ach, co to za uroda! – szeptała, oglądając ze wszystkich stron swój pospolity pyszczek i wyginając grzbiet, żeby popatrzeć na dwa złociste prążki. Szkoda, że nikt nie zwraca na mnie uwagi.

Aż raz zdarzyło się, że po łące chodziła dziewczynka i zbierała kwiaty. Gąsienica czym prędzej wypełzła na największy kwiatek. Dziewczynka spostrzegła ją i zawołała:

– Co za brzydactwo!

– Ach taki – syknęła obrażona gąsienica. – Wobec tego nikt nigdy, nigdzie, za nic na świecie w żadnym wypadku i w żadnych okolicznościach więcej mnie nie zobaczy! [Daję na to słowo honoru uczciwej gąsienicy! Skoro się dało słowo honoru – należy go dotrzymać. Zwłaszcza kiedy się jest gąsienicą .I gąsienica wypełzła na drzewo. Z pnia na sęczek, z sęka na gałąź, z gałęzi na gałązkę, z gałązki na sęczek. Wyciągnęła z pyszczka jedwabną niteczkę i zaczęła się nią owijać. Snuje się niteczka, owija gąsienicę raz, drugi, dziesiąty, setny … i wreszcie gąsienica zniknęła w miękkim jedwabnym kokonie.

– Och, jaka ja jestem zmęczona! – westchnęła – ale owinęłam się znakomicie. W kokonie było ciepło L. nudno. Gąsienica ziewnęła raz, potem drugi i zasnęła. Mijał dzień za dniem. Letni wietrzyk kołysał gałązką, szeleściły cicho liście, a obrażona gąsienica spała i spała. Obudziła się wreszcie. Widocznie słońce musiało mocno dogrzewać, bo w kokonie upał był nieznośny.

– Muszę przewietrzyć trochę mój domek – postanowiła i wyskrobała małe okienko w kokonie.

– Ach, jak pięknie pachną kwiaty! – gąsienica wychyliła się nieco. „Nikt mnie tu wśród

listków nie zauważy, co mam sobie żałować powietrza” – pomyślała. Wychyliła się jeszcze troszeczkę, znowu troszeczkę i … wypadła ze swej kryjówki! Ale zamiast spaść z drzewa na ziemię, uniosła się do góry! I nagle na tej samej łące zobaczyła tę samą dziewczynkę. „Co za wstyd – pomyślała -że jestem brzydka to nie moja wina, gorzej, że teraz wszyscy będą mnie nazywać kłamczuchą. Dałam słowo honoru, że nikt mnie nie zobaczy i słowa nie dotrzymałam. Hańba!” Zrozpaczona upadła na trawę. A wtedy nadbiegła dziewczynka i zawołała:

– Ach jaki piękny!

– Czyżby to o mnie mowa? – szepnęła zdziwiona gąsienica – zdaje się, że o mnie. I wierz tu ludziom! Dziś mówią tak, a jutro zupełnie inaczej.

Na wszelki wypadek przejrzała się jednak w kropelce rosy.

– Cóż to takiego? W lustereczku ktoś nieznajomy z długimi, bardzo długimi wąsami!

Wygięła grzbiet. Na grzbiecie są dwa piękne kolorowe skrzydła! – Patrzcie, patrzcie, stał się cud jestem motylem! – i kolorowy motylek poszybował wysoko nad łąką, bo przecież on nie dawał motylkowego słowa honoru, że nikt go nie ujrzy. 

Opracowanie: pani Dorota i pani Beata

Print Friendly, PDF & Email
Powiązane publikacje