Kto ma sposób na wirusa? – opowiadania dzieci z grupy IX
Dnia 1 kwietnia, dzieci otrzymały ciekawe zadanie do wykonania. Mianowicie miały ułożyć opowiadanie oraz zrobić obrazki na aktualnie najpoważniejszy temat w ostatnich tygodniach. Prośba do dzieci, wysłana została od Pani Anieli za pośrednictwem rodziców. Brzmiała ona tak: „Może w naszej grupie znajdę prymusa,
który ma sposób na – KORONOWIRUSA !!!”. Odzew ze strony dzieci przeszedł nasze oczekiwania. Jesteśmy z nich bardzo dumne, ponieważ spisały się świetnie oraz pokazały że mają jak zawsze pełne głowy pomysłów, które potrafią pięknie przelać na papier. Niektóre treści opowiadań, będą zamieszczone w formie zdjęć, inne w formie tekstu poniżej (w taki sposób otrzymywałyśmy je od rodziców). Jeszcze raz dziękujemy za pełną mobilizację z Waszej strony. Pamiętajmy, że to co robicie – drodzy rodzice – z dziećmi teraz, będzie także owocowało w przyszłości.
Treści przesłanych do nas opowiadań:
1. Kuba L.:
Za górami, za lasami w małej
miejscowości mieszkał mały Jaś. Wszystko tu było zawsze czyste,
zawsze był porządek, więc mieszkańcy nazwali ją BŁYSK. Pewnie
dnia sprowadził się nowy mieszkaniec o imieniu WIRUSEK. Nie słuchał
się nikogo,.wody się bał, rączek nie mył. Do tego namawiał tez
kolegów. Dla Jasia podobał się bardzo WIRUSEK. Uważał, że jest
duży i odważny. Któregoś razu Jaś po powrocie z piaskownicy nie
umył rączek i zjadł jabłko. Przez to wirusy dostały się do
środka i ciężko zachorował. Dzięki pomocy lekarzy chłopczyk
wyzdrowial. Jaki morał z tego? Słuchajcie rodziców. Mycie rączki,
przy kichaniu zaslaniajcie buzie.
2. Łucja:
Dawno dawno temu był Koronawirus.
Wszyscy ludzie zaczęli dbać o higienę, bo się jego bali.
Wychodzili z domu tylko za potrzebą.Koronawirus był bardzo
silny i sprytny. Zarażał ludzi okropną chorobą podobną do
grypy.Pewnego razu przyszło lato bardzo słoneczne. Naukowcy
wszystkich krajów połączyli swoje siły, aby pokonać wirusa i
wynaleźli lekarstwo. Dzięki temu lekarstwo udało się powstrzymać
szerzącą się chorobę. Nareszcie ludzie mogli bez obaw wychodzić
z domu.pandemia którą wywołał koronawirus się skończyła,
ale nauczyło to ludzkość, że bez sensu jest wychodzenie z domu
bez potrzeby lepiej jest wolny czas spędzać z rodziną. Teraz
wszyscy wiemy i pamiętamy, że ręce trzeba miyć często. Nawet
jeśli nie są one brudne, bo niewidzialne dla oka zarazki mogą na
nas w każdej chwili wskoczyć. Wszyscy żyli długo i
szczęśliwie.
3. Zosia:
Był sobie kiedyś wirusek, który wygladał jakby miał na sobie koronę. Nazwano go więc Koronawiruskiem. Wirusek poczatkowo mieszkał sobie w chińskim nietoperzu. Do czasu kiedy postanowił zmienić miejsce zamieszkanaia na dziwacznie wygladającego, całego w łuskach, małego ssaka zwanego łuskowcem. Niestety, pwnego dnia łuskowca wraz z Koronawiruskiem podczas niedzielnego obiadu zjadła pewna chińska rodzina. I tak się zaczęła ogólnoświatowa pandemia. Dla nietoperza i łuskowca Koronawirusek był nieszkodliwy, jednak gdy zamieszkał w ciele człowieka o osłabionej odporności siał spustoszenie w jego organizmie. Niszczył płuca, serca i inne organy. I tak, początkowo dobry wirusek, po zamieszkaniu w ciele człowieka stał się zły i chciał zamieszkać na całym świecie. Niestety – udało się mu to! Początkowo Koronawirusek zamieszkiwał tylko Chiny ale wtedy kiedy rodzina Chinlga ungla przyjechała na wakacje do Polski wszystko się zmieniło. Państwo Chinlga Ungla mieszkali w hotelu w Polsce podczas swoich wakacji i tam zarazili cały personel i wszystkich gości. Bo Koronawirusek uwielbiał się rozprzestrzeniać i przyklejać do wszystkich powierzchni: do ścian, przycisków w windzie, klamek. A jak dzieci poszły się bawić Koronawirusek poprzyklejał się do metalowych barierech i do wszystkich zabawek. Obecnośc wiruska w ciele czlowieka powodowała, że zarażona osoba bardzo źle się czuła: miała kaszel, wysoką gorąckę i była osłabiona. wobec tego zmaknięto cały hotel, aby inne osoby nie mogły się zarazić. Niestety okazało się, że zanim rodzina trafiła go hotelu zaraziła wszystkich, którzy lecieli z nimi samolotem oraz zakazili Koronawiruskiem wszystko w sklepie spozywczym, do którego wczesniej pojechali po zakupy. Własnie wtedy do sklepu weszła mama Olka, zrobiła zakupy, zapłaciła i po wyjściu ze sklepuumyła dokładnie ręce płynem atybakteryjnym, który miała w torebce. Koronawirusek boi się mydła, płynów antybakteryjnych i innych detergentów dlatego mama Olka nie wzięła ze sobą Koronariruska do domu. Wszystkie kraje na świecie zdecydowały, że ludzie musza pozostawać w domu i dokładnie myć ręce mydłem. Dzięki temu Koronawirusek nie rozprzestrzeniał się tak szybko. W końcu, w wakacje wynaleziono lekarstwo, które szybko rozprawiało się z wirusem. I wszyscy ludzie na świecie żyli długo i szczęśliwie. KONIEC!
Opracowanie: Milena Kuradczyk oraz Aniela Kot